Autor |
Wiadomość |
Zet
Administrator
Dołączył: 17 Lis 2008
Posty: 1508 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Poznań |
|
Nadciąga bunt działkowców? |
|
Rekordowa liczba 925 tysięcy podpisów „ludzi ogrodów“ i symaptyków popierających obywatelski projekt ustawy o ogrodach działkowych o czymś świadczy. Czy posłowie okażą się „samobójcami“ i zlekceważą je? Czy warto?Jak powiada E.Stachura: „Może nie warto, chyba nie warto, nie nie, nie warto“.
W ROD większej części jego użytkownikom potrzeba pomocy (czytaj: ciszy i spokoju) oraz bezpieczeństwa, a nie przestrzeni do osobistej ekspansji i samorealizacji, jaką demonstrują całoroczni mieszkańcy, i którą można dostrzec również w projektach ustawy niektórych partii politycznych. Na niszczenie dotychczasowego funkcjonalnego ładu, na łamanie zakorzenionych przez ponad stulecie konwencji nie ma zgody i przywołana co tylko liczba podpisów, dziewięciokrotnie przewyższająca wymagany próg dla projektu obywatelskiego, wyraźnie na to wskazuje!
Ogród powinien być dostosowany do potrzeb przeważajacej części jego społeczności, zaś rzeczywistość permanentnej zmiany, w tym możliwość zamieszkiwania w dużych domach na łączonych kilku działkach (projekt SP), jaką chcą zafundować nam niektóre partie, nie powinna nastąpić. Trudno bowiem będzie za nią nadążyć.
Prawnik PZD Batłomiej Piech na spotkaniu 28 stycznia 2013 r. z tarnobrzeskimi działkowcami podsumowuje:
„Krzywdzące są bowiem założenia do projektu grupy posłów PO wprowadzające obowiązek zawierania przez działkowców umów dzierżawy z gminami na maksymalny okres 25 lat (oczywiście z możliwością ich rozwiązania przez właściciela gruntu w każdej chwili), uiszczanie opłat za korzystanie z terenów liczonych od wartości rynkowej gruntu, wprowadzenie podatku od altan, obowiązek dostosowania metrażu altan do przyjętego w projekcie [20 m2] w ciągu 10 lat, brak odrębnej od gruntu własności majątku znajdującego się na działkach i przejęcie przez państwo lub gminę infrastruktury ogrodowej. Proponowane założenia są sprzeczne z zasadą samodzielności i ograniczają wpływ działkowców na decyzje dotyczące spraw ich ogrodu“.
Dla 60-70-letnich weteranów życiowych zmagań to nie będzie już przyjazny świat ogrodów działkowych, a raczej uciążliwa hybryda ogrodowo-osiedlowa. Człowiek w tym wieku odruchowo broni status quo, by nie stracić swego dorobku. Chce on utrzymać w miarę znośną jakość życia w sezonie na działce, by czerpać jeszcze z tego radość i satysfakcję. Bo dzisiaj starszy wiek, tzw. późna dorosłość (60-80 lat) nie oznacza jeszcze starości, żyjemy przecież dłużej niż to miało miejsce kilka dekad temu. Staruszkiem staje się człowiek po osiemdziesiątce.
Przed częścią ogrodów, w tym naszym ‚Leśnym Barcinku‘ – miejscu wyjątkowo pięknym, zatopionym wśród pól i lasów nad wodą- pojawia się duże wyzwanie: sprostania narastającej konfrontacyjnej tendencji wywołanej widocznym zjawiskiem całorocznego zamieszkiwania na działkach. Zamienia ono różnice w traktowaniu ogrodu i wynikające stąd odmienne interesy w pogłębiający się konflikt.
Czasem słyszy się głosy -równie demagogiczne co populistyczne- mówiące o tym, że potrzeby zamieszkiwania w ogrodach działkowych są uzasadnione społecznie, a więc uprawnione. Nie zawsze jest to zgodne z prawdą, bowiem są też wśród całorocznych tacy, którzy sprzedali (wynajęli) swoje dotychczasowe mieszkania lub domy po to, by taniej zamieszkać w cichym ROD. Czy ma to oznaczać, że potrzeby większości pozostałych użytkowników ogrodów, w tym oczekiwanie spokoju w miejscu z założenia przeznaczonym na relaks i wypoczynek, mają być postrzegane jako nienaturalne i nieuprawnione?
Wychodzi na to, że większość wymaga ochrony przed żarłoczną mniejszością ogryzającą ogród z jego naturalnych walorów, jakich dostarcza przyroda (wyciszenie, spokój) oraz z pieniędzy na konserwację eksploatowanej przez cały rok ogrodowej infrastruktury. Inaczej mówiąc: czerpiącej nieuprawnioną korzyść z niesymetrycznych opłat za korzystanie z ogrodu.
Przyszedł czas na zapłacenie rachunku za przyzwalanie na bezkarne łamanie prawa ogrodowego, do czego przyczyniła się, niestety, także ogrodowa samorządność zbyt (naiwnie?) ufna i –co się teraz okazało- nieumiejąca przewidzieć skali destrukcyjnego w gruncie rzeczy zjawiska całorocznego zamieszkiwania na działkach.
Ludzie na ogół niechętnie uznają błędy jako skutki swej nieodpowiedzialności, więc proces przywracania niektórym zdeformowanym ogrodom ich rekreacyjnej funkcji i odrzucenia funkcji osiedla mieszkalnego nie będzie łatwy, ale kierunku tegoż procesu nie da się już powstrzymać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zet dnia Czw 8:19, 14 Lut 2013, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Śro 20:03, 06 Lut 2013 |
|
|
|
|
marselus1
UŻYTKOWNIK
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 21 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Poznań |
|
Inicjatywy obywatelskie do decyzji... Sejmu! |
|
Czyżbyśmy nie pamiętali, że wszelkie inicjatywy obywatelskie 'Konstytucja RP' podporządkowuje woli parlamentu?
Czyli że liczba podpisanych osób nie ma znaczenia, gdyż i tak posłowie decydują, czy wnioskowany projekt zostanie rozpatrzony pozytywnie, czy też pójdzie do kosza lub na przemiał (stąd strona [link widoczny dla zalogowanych] ).
Tak też było ostatnio z obywatelskim wnioskiem o referendum w sprawie wieku emerytalnego (ponad 2 mln podpisów). Gdyby nawet do referendum doszło, to jego wynik i tak do niczego posłów nie zobowiązuje. Przecież w 2012 r. zebrano łącznie ok. 5 mln podpisów pod różnymi projektami i jakoś nie słychać, by wpłynęły one na cokolwiek. Czego zatem można oczekiwać od sejmu w przypadku obywatelskiego projektu ustawy o ogrodach?
W gruncie rzeczy chodzi więc o zmianę konstytucji, na wzór chociażby węgierski, gdzie zebranie odpowiednio dużej liczby podpisów czyni referendum obowiązkowym, a jego wynik stanowiącym.
Tak też powinno być ustanowione w przyszłym 'Regulaminie ogrodu', by była możliwość zapytania w najważniejszych sprawach o zdanie społeczności ogrodu, a wyrażona w ten sposób opinia była zobowiązująca dla kierownictwa ogrodu i oczywiście wszystkich jego użytkowników.
Nie jest to jednak perspektywa jasna i oczywista, czego dowodzi wniosek o referendum w ROD w sprawie całorocznego zamieszkiwania i zaniżonych płatności tej coraz liczniejszej grupy łamiących prawo, która jakoś nie może się przebić od roku w świadomości ogółu. Czy to strach przed wynikiem nie pozwala przeprowadzić referendum w ROD?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marselus1 dnia Wto 7:41, 09 Kwi 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Wto 7:31, 09 Kwi 2013 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|